Analiza słów kluczowych to jeden z… kluczowych elementów prowadzenia kampanii SEM. Nieważne, czy wybierasz słowa pod SEO i content marketing czy kampanie Google Ads w wyszukiwarce, musisz dobrać odpowiednie słowa. To nie jest proste zadanie, co potwierdzają audyty kampanii SEO. Okazuje się, że w ponad 70% przypadków małe firmy pozycjonują się i co gorsza płacą za pozycjonowanie na słowa, które nie mają żadnej mocy sprzedażowej. Część słów wciśnięta przez nieuczciwych sprzedawców nie jest wcale wpisywana w Google lub jest wpisywana tak rzadko, że nawet pierwsza pozycja w wynikach wyszukiwania nie da odpowiedniej ilości wejść na stronę, aby koszt pozycjonowania się zwrócił. Inne słowa nie mają intencji sprzedażowej. Przykładowo „jak zawiązać krawat” to świetne, często wpisywane słowo kluczowe, ale wbrew temu, co jednemu z audytowanych klientów próbowała wcisnąć agencja, nie spowoduje lawinowego wzrostu sprzedaży garniturów, a jedynie może delikatnie wpłynąć na rozpoznawalność marki w przyszłości, co bardzo trudno zmierzyć i nie powinno być elementem kampanii performance dla e-commerce.
Specjalnie przywołałem tu skrajne przykłady, gdzie nawet doświadczeni specjaliści mogą popełnić błąd lub – domyślam się – popełniają go celowo. Jak właściciel biznesu lub marketer ma sobie poradzić z dobraniem słów kluczowych? Potrzebna nam będzie podstawowa teoria, przykłady i narzędzia.
Intencja wyszukiwania
Zanim zaczniemy rozmawiać o konkretnych metodologiach dotyczących słów kluczowych, musisz pamiętać, że każde słowo ma za sobą dodatkowy czynnik – intencje wyszukiwania. Tomek wpisał w Google biżuteria, bo szuka prezentu na rocznicę. To dopiero pierwsza rocznica i nie ma pojęcia, co kupić, partnerka nosi kolczyki, ale może tym razem zawieszka, bransoletka? Biedny Tomek. Ania, wpisując słowo biżuteria w Google, ma w głowie już konkretny produkt – szuka srebrnych kolczyków z motywem kotów. Spytacie, dlaczego nie wpisała od razu „kolczyki koty” w Google? Też chciałbym to wiedzieć, ale tak już jest i nasza kampania musi się z tym liczyć. Czy chcemy pokazać się z reklamą sklepu obu tym osobom? Jeśli mamy dla Tomka możliwość odwiedzenia sklepu na miejscu i doradzenia mu lub mamy specjalne kategorie prezentowe, w których nie zginie, wybierając produkt, to zdecydowanie tak. Dodajmy do tego ofertę zupełnie nieromantycznych, ale praktycznych voucherów i krąg naszych potencjalnych kupujących się powiększa. W przypadku Ani reklamowanie się na zbyt ogólne słowo kluczowe z małym konkretnym asortymentem jest błędem. Jeśli nasz sklep ma kilka kategorii lub nawet tylko kilka różnych produktów, znacznie lepsze efekty osiągniemy ze słow precyzyjnie opisujących właśnie te produkty. Słowa ogólne mogą nie zadziałać. Ania jest kociarą, nie kupi nagle innego wzoru, szanse na zmianę intencji są małe, ale być może mnóstwo innych osób może nie być aż tak zdeterminowanych, ale pod wrażeniem naszych produktów i ich cen z...
Ten materiał dostępny jest tylko dla Prenumeratorów.
Sprawdź, co zyskasz, kupując prenumeratę.
Zobacz więcej