„Albo rybki albo…” – czyli stawianie celów sprzecznych i nadmierne ich usztywnianie
Każda kampania powinna mieć zdefiniowane miary sukcesu, abyśmy mogli ocenić, czy wydatki poniesione na reklamę opłaciły się nam krótko-, średnio- i długoterminowo. Nie inaczej jest w retargetingu, w którym stosunkowo łatwo (względem innych typów kampanii, np. zorientowanych na budowanie świadomości) mierzyć efekty.
Możliwych celów retargetingu jest wiele:
– wartość wygenerowanych konwersji;
– liczba wygenerowanych konwersji;
– liczba wygenerowanych mikrokonwersji;
– liczba wygenerowanych mikrokonwersji na podstawie przypisanych wag;
– liczba sesji;
– liczba kliknięć;
– cele niestandardowe (np. czas spędzony na stronie).
Z pozoru kusząca wydaje się perspektywa optymalizacji pod dwa, trzy cele. Jednak w praktyce takie postępowanie jest błędne.
Algorytm retargetera działa na zasadzie przewidywania prawdopodobieństwa konkretnego zdarzenia. Ma cztery kluczowe pytania, na które musi znaleźć odpowiedź:
– Komu pokazać reklamę?
– Gdzie pokazać reklamę?
– Kiedy pokazać reklamę?
– Co pokazać na kreacji?
Aby skutecznie odpowiedzieć na te pytania, algorytm potrzebuje danych – stąd konieczność wpięcia kodów (możliwie pełnych – świadome ograniczanie liczby wpiętych tagów również jest błędem!) oraz konieczność zdefiniowania celu – czyli „nagrody” dla algorytmu za zrealizowane zadanie – w postaci dostarczenia efektu, który został zaprogramowany.
Nagroda ta musi być mierzalna, informacja o niej powinna pojawić się w czasie rzeczywistym (stąd np. nie stosuje się walidacji transakcji post factum) i musi być ona wprost związana z głównym celem kampanii. Jeśli jest inaczej – algorytm zwyczajnie będzie promował zdarzenie, na którym nam mniej zależy.
Zdefiniujmy zatem przykład. Przyjmijmy, że klientem jest średniej wielkości sklep z kategorii fashion (500 000–1 000 000 UU miesięcznie), który w czwartym kwartale zamierza osiągnąć następujące cele:
– zwiększenie wartości koszyka;
– wypromowanie nowej kolekcji;
– zwiększenie obrotów (total conversion value).
W przypadku typowego e-commerce’u powszechna jest analiza efektywności kampanii oparta na konwersjach – w zależności od bieżących potrzeb klienta ilościowo (liczba konwersji, koszt CPO) lub wartościowo (wartość wygenerowanych konwersji, koszt CPS). Zdarzają się także kampanie prowadzone w CPC, zorientowane na ruch lub sesje, które mają za zadanie zintensyfikować zainteresowanie stroną w kluczowych dla klienta okresach.
A zatem, w przypadku wspomnianego klienta powinniśmy skonfigurować dwie nieza...
Ten materiał dostępny jest tylko dla Prenumeratorów.
Sprawdź, co zyskasz, kupując prenumeratę.
Zobacz więcej